Piotr Pietkiewicz w szczerym wywiadzie

Kolejny wywiad z cyklu “Szybka piłka”, tym razem przesłuchiwanym jest Piotr Pietkiewicz. Wychowanek Lechii Dzierżoniów, ostoja drużyny i waleczne serce.

Runda jesienna to 14 występów Piotrka w trójkolorowych barwach. Podczas rozmowy “Piter” podsumowuję minioną rundę, przygotowania do wznowienia rozgrywek i ocenia szansę naszego zespołu w III lidze.

Piotrek, za niespełna trzy tygodnie rusza runda wiosenna. Jak ocenisz dotychczasowe przygotowania i mecze sparingowe?

Główne ruchy transferowe prowadzone przez klub mamy zapewne za sobą także trenujemy już od jakiegoś czasu zespołem, którym będziemy dysponować na rundę rewanżową. Co do przygotowań to aura pogodowa w tym okresie dała nam kilka razy w kość, a w niektóre dni sztuczna murawa wręcz zamarzała, dlatego treningi wyglądały na prawdę różnie. Z racji prywatnych obowiązków każdego z nas, czasami trenowaliśmy w okrojonym składzie osobowym, ale uważam, że większość chłopaków sumiennie przepracowała przerwę zimową. O samych sparingach nie powiem nic odkrywczego – gramy stałym rodzajem formacji z podobnymi założeniami taktycznymi jak dotychczas. Doszło kilku solidnych chłopaków do rywalizacji, a z klubem pożegnali się zawodnicy grający raczej same ogony także uważam, że kadra jest mocniejsza niż na jesień, chociaż na pewno ściągnięcie typowej 8ki i 10tki bardzo by nam pomogło w grze ofensywnej. Marcin Buryło? Ernest Terpiłowski strzelając dwie bramki w pierwszym sparingu przeciwko Polkowicom – który jest liderem naszej ligi – szybko wyjaśnił sytuację i myślę, że może nam dać więcej na skrzydle, bo po prostu jest zdecydowanie szybszy i bardziej zadziorny.


Nie sposób nie wrócić do jesieni. Jak z perspektywy czasu patrzysz na to, co wydarzyło się w poprzedniej rundzie?

Patrząc na samą pozycję w tabeli i dorobek punktowy wygląda to po prostu źle i z tym określeniem nie można się nie zgodzić. Większość z tych przegranych meczy jednak nie wyglądała najgorzej, bo potrafiliśmy grać w piłkę, stwarzać sobie sytuacje, ba – momentami dominować. Była to jednak woda na młyn, gdyż ogromnie brakowało nam kogoś kto by te akcje finalizował i był egzekutorem. Bardzo wąska kadra powodowała, że praktycznie nie mieliśmy żadnej opcji manewru składem i trzeba to napisać – zarząd na jesień uciął sobie solidną drzemkę. Oskar Trzepacz przebywający obecnie na wypożyczeniu w naszym klubie, który niestety leczy uraz, powinien być jednak lekarstwem na rozregulowane celowniki naszych pomocników grających z musu w linii ataku i zapełnić lukę po Damianie Niedojadzie.

 

Jak byś miał wskazać jakiś pozytyw z ubiegłej rundy, to byłoby to…?

Mecz z Jagiellonią Białystok, bo mieliśmy okazję zagrać z liderem Ekstraklasy w oficjalnym meczu, którego stawką był awans w Pucharze Polski. Mnóstwo ludzi na trybunach, świetna organizacja całego przedsięwzięcia i myślę, że kawał fajnego spotkania na boisku. Zostawiliśmy kupę zdrowia i serducha tamtego dnia i chociaż pozostaje w nas niedosyt i żal, że zakończyliśmy fajną przygodę to można się tylko cieszyć, że dostarczyliśmy fajnych emocji i sobie i kibicom oraz że zapisaliśmy się w historii klubu. Była to w pewnym sensie rekompensata dla stałych bywalców trybun, ponieważ oglądanie nas w ligowych potyczkach niekiedy bywało bardzo ciężkie i można było się nabawić choroby oczu. Na co dzień nie zajmujemy się profesjonalnie piłką, dlatego była to również dla nas w pewnym sensie nagroda za trudy dnia codziennego, gdyż każdy z nas łączy prywatne obowiązki z systematycznym trenowaniem, co bywa często nie łatwe z powodu godzin pracy, obowiązkami rodzinnymi czy dojazdami.

 

Za chwilę wyjeżdżacie na obóz przygotowawczy do Kluczborka, na którym zagracie również dwa mecze sparingowe. Co taki obóz może dać drużynie?

Przygotowanie motoryczne oraz tlenowe mamy już za sobą, także będzie to bardziej obóz dochodzeniowy aniżeli przygotowawczy. Trenując dwa razy dziennie można przećwiczyć wiele elementów oraz pozwolić sobie na treningi odbywające się w różnej formie. Taktyka, siłownia, praca nad wytrzymałością szybkościową – myślę, że będą to główne punkty naszego wyjazdu. Gramy dwa sparingi by powoli wchodzić w rytm meczowy, a swoje szanse dostaną również zawodnicy którzy są blisko wyjściowej jedenastki bądź juniorzy. Czy taki wyjazd da zamierzony efekt? Ciężko powiedzieć, boisko piłkarskie i mecze ligowe na pewno to zweryfikują i na jakieś podsumowania będzie czas na koniec sezonu. Są dwa wyjścia – albo będzie szczęśliwe, albo niezwykle smutne.

 

Co musi wydarzyć się, żeby na koniec piłkarskiej wiosny być pewnym miejsca w trzeciej lidze na kolejny sezon? Jesteście jako drużyna gotowi, żeby powalczyć o utrzymanie?

Niestety już byliśmy w takiej sytuacji i bodajże mieliśmy identyczną ilość punktów po rundzie jesiennej. Grając wtedy jedenastoma / dwunastoma ludźmi daliśmy radę utrzymać 3 ligę w Dzierżoniowie. Niestety wynik meczu piłkarskiego to wypadkowa wielu czynników na czele z dyspozycją dnia, stanem boiska, brakami kadrowymi na dany moment czy po prostu szczęściem. Pamiętać również musimy o drużynach spadających z 2-ligi, które bezpośrednio wpływają na liczbę drużyn spadających z kolei z naszej ligi. Nie pokuszę się o prorokowanie spektakularnej gry naszej drużyny na wiosnę, bo nie sposób przewidzieć jak ułożą nam się poszczególne mecze. Najważniejsze jest byśmy grali efektywnie i skutecznie, bo wygrana 1:0 po pięknej i po tej nie zupełnie ładnej grze w końcowym rozrachunku daje takie same 3 punkty.

 

I na koniec, kto zostanie królem strzelców Lechii?

Mam pewne typy co do króla żółtych kartek w naszej drużynie, ale nie wypada mi się chwalić. Mówiąc już całkiem poważnie to myślę, że zdrowy Oskar Trzepacz przy tak dużej ilości sytuacji jakie mamy, powinien nastrzelać trochę bramek. Swoje na pewno dołożą nasi boczni pomocnicy oraz Grzesiu Borowy.